WINGS - ROZDZIAŁ 2


10 LAT PÓŹNIEJ

Starsza kobieta o rudych włosach spokojnie pisała kolejne wyrazy na tablicy, które powoli zlewały się w jedną spójną całość, tworząc pełne zdania. Jej ciasno spięty kok wraz z wyprasowaną białą koszulą wciągniętą w ołówkową brązową spódnicę wpasowywał się w kanon nienagannego wyglądu. Mimo kilku brązowych plamek na dłoniach oraz zmarszczek na twarzy świadczących o jej wieku nadal emanowała pozytywną energią. Niemalże nigdy nie rozstawała się z uśmiechem na twarzy i czerwoną szminką, będącą nieodłącznym elementem jej ust. Youri była jedną z nielicznych profesorów na uniwersytecie w Grivin, która mogła się pochwalić nie tylko szacunkiem wśród uczniów, lecz także popularnością. To właśnie do niej na wykłady chciała się zapisać ogromna ilość studentów i to właśnie u niej zawsze brakowało wolnych miejsc w grupach.

Jednakże właśnie Hyorin należała do tych szczęściarzy, którym udało się dostać na jej zajęcia. Była także jedną z ulubionych uczennic pani Oh, co zawdzięczała tylko swojej ciężkiej pracy. Dziewczyna od małego kochała się uczyć, była jedną z nielicznych osób w obecnych czasach, które od standardowego e-booka wolały tradycyjną papierową książkę. Można powiedzieć, iż była typowym kujonem, lecz dziewczyna również tak jak jej rówieśnicy uwielbiała od czasu do czasu zabawić się w klubie, przesadzić z alkoholem lub zrobić coś głupiego w publicznym miejscu. Dzięki temu bardzo szybko stała się rozpoznawalna na swoim wydziale jednak nigdy nie zaliczała się do typowej grupki popularsów. Dołączenie do nich odrzuciła tak samo szybko, jak je dostała, albowiem nigdy nie zależało jej na sławie, posiadaniu niezliczonej ilości znajomych oraz czerpaniu korzyści materialnych, jak i tych niematerialnych. Hyorin bardziej od tego wszystkiego wolała swoją ukochaną oraz wierną przyjaciółkę, Chanmi, która niezależnie od sytuacji stałaby za nią murem.

Po skończonych zajęciach obie nastolatki ruszyły na zielony dziedziniec, by tam w spokoju przygotować się do egzaminów oraz zjeść własnej roboty obiad. Dziewczyny usiadły na swojej ulubionej ławce znajdującej się w samym centrum zielonej polany tuż pod ogromnym drzewem wiśniowym. Właśnie o tej porze roku, czyli wiośnie, roślina ubierała się w różową szatę stworzoną z ogromnej ilości uroczych, małych pączków. Chanmi bardzo kochała przyglądać się małym roślinkom, które dopiero co budziły się do życia. Z niewiadomych powodów dodawało jej to siły. Ona niczym takie kwiaty co roku odżywała, aby stawić czoła wszelkim przeciwnościom na kampusie. Hyorin była jej kompletnym przeciwieństwem, najbardziej lubiła zimę, czas, w którym wszystko chowa się, aby przetrwać. Uwielbiała ubierać się w swoje puchowe swetry, nosić te wszystkie grube kurtki i przyglądać się opadającym płatkom śniegu. Dla niej to właśnie ta pora roku była tą najpiękniejszą, najbardziej magiczną.

Nastolatki usiadły naprzeciwko siebie, rozkładając jedzenie oraz książki, z których chciałby skorzystać. Miały półtorej godziny wolnego czasu przed wstępnym egzaminem i chciały jak najlepiej na nim wypaść. Lee zdjęła z nadgarstka kremową gumkę i kilkoma sprawnymi ruchami spięła włosy w rozwalający się kok. Po tym ugryzła kawałek kanapki i zabrała się za wypełnianie ćwiczeń. Byun natomiast swoje brzoskwiniowe włosy zostawiła rozpuszczone tak, aby lekki wiatr mógł je swobodnie muskać.

Obie dziewczyny skupione na wyznaczonych sobie zadaniach kompletnie odcięły się od reszty świata. Nie przeszkadzały im radosne odgłosy innych studentów lub dźwięki cichej muzyki puszczanej przez kupkę znajomych siedzących na kocu. Znajdowały się w swoich światach, lecz tylko do momentu, kiedy na ich ławkę nie trafiła średniej wielkości czarna torba z małą zawieszką niebieskiego pluszaka przebranego za rockmena. Przestraszone dziewczyny spojrzały na uśmiechniętego od ucha do ucha brązowowłosego chłopaka. Miał on na nosie okrągłe złote okulary, które dopasowane były do reszty jego ubioru składającego się z brązowego swetra i jasnych jeansów z dziurami na kolanach.

Zadowolony ze swojego efektownego wejścia przejechał dłonią po włosach oraz jeżeli to jeszcze możliwe bardziej powiększył swój uśmiech. Po tym usiadł obok Chanmi i pocałował ją w policzek.

– Baek nie rób tak więcej! – wkurzona dziewczyna uderzyła go lekko w ramię, po czym zepchnęła jego bagaż z ich książek, które niestety po tak nagłym ataku ucierpiały kilkoma zgiętymi kartkami. Hyorin mruknęła ciche przywitanie w stronę przyjaciela, by znowu powrócić do wykonywanych ćwiczeń.

– Ej dziewczyny co wy takie ponure? Dopiero powróciliśmy do tej szkoły, a wy już wyglądacie, jakby ktoś was przeżuł, zeżarł, wypluł i znowu zeżarł. – zaśmiał się, jednak widząc groźną minę swojej ukochanej, zrezygnował, aby samemu wypakować podręczniki z laptopem.

– W przeciwieństwie do ciebie matole my mamy już potąd nauki. – nastolatka wykonała dłonią machnięcie przy swojej głowie – i już na wstępie nie chcemy się wyłożyć.

– Mogłabyś być milsza żonko... – mruknął Baek i zabrał się do pisania. Razem z Chanmi padli ofiarami rodzinnego spisku, w którym zmuszono ich do zaaranżowanego małżeństwa. O tej informacji dowiedzieli się w wieku szesnastu lat, kiedy obie firmy, jednakowo Byun oraz Choi, potrzebowały kogoś do pomocy. Na początku tej znajomości nastolatkowie naprawdę się nienawidzili, Baek na każdym kroku próbował uprzykrzyć życie Chanmi, dziewczyna zaś nie pozostając mu dłużna, odwdzięczała się tym samym. Osobą, która uświadomiła im iż czują do siebie coś potężniejszego niż nienawiść była właśnie Hyorin. To ona pomogła dogadać się tej dwójce, będąc jednocześnie zbawicielką dla obu rodzin. Po skończeniu osiemnastu lat zakochana para pobrała się, na stałe łącząc obie firmy. Poza tym Baekhyun był od małego brzdąca niczym brat dla Lee, więc dziewczyna nie widziała innej możliwości jak zaprowadzenie pokoju między dwójką osób, które nie licząc rodziców, najbardziej kochała.

***

Życie Hyorin od początku było spokojne, monotonne. Miała kochanych rodziców, przyjaciół, dobre oceny oraz przeciętny wygląd i gdyby stanęła wśród tłumu ludzi niczym by się nie wyróżniała. Każdy dzień wyglądał podobnie. Wstawała, uczyła się, czasem wyszła do klubu i szła spać. Nawet teraz będąc na pierwszym roku studiów jej codzienność nie uległa zmianie.

Dziewczyna siedziała na krześle uważnie spisując każde słowo wykładowczyni do laptopa czasem zapisując coś w podręcznym notesie. Ubrana była w spódniczkę na szelkach wykonaną z brązowego jeansu oraz białą koszulkę na długi rękaw. Swoje długie pukle zaplotła w luźnego warkocza przerzuconego na lewe ramię. Na nosie zaś miała okulary chroniące jej oczy przed szkodliwym światłem elektronicznego urządzenia. Były one trochę za duże dlatego Lee była zmuszona do poprawiania ich za każdym razem gdy te spadały jej z nosa.

Swoje usta muśnięte brzoskwiniowym błyszczykiem ściskała w wąską linię próbując nadążyć za potokiem słów starszej kobiety. Mimo iż pałała ogromną miłością do tej nauczycielki to nienawidziła jej sposobu mówienia. Czasami jej wypowiedzi były bezsensowne, niewyraźne lub najzwyczajniej w świecie zbyt szybko podyktowane. Jednak to nie wpływało na jej status popularnej wykładowczyni.

Kiedy tylko nastała przerwa Hyorin rozciągnęła się na krześle po czym opierając dłoń na stole położyła na niej swoją głowę i zamknęła oczy.

Minęły już dwa tygodnie od kiedy nastolatka została oficjalnie studentką drugiego roku i dała się porwać w wir nauki. Mimo tak krótkiego czasu zdążyła się przekonać na własnej skórze jak brakuje jej snu, czasami ciepłego posiłku. Korzystając więc z wolnej chwili postanowiła się zdrzemnąć.

***

Po wykładach zmęczona Hyorin ruszyła do najbliższego przystanku autobusowego. Tam usiadła na ławeczce i wyciągnęła swoje słuchawki aby w akompaniamencie swoich ulubionych utworów przeczekać te dziesięć minut, które dzieliły ją od właściwego środku transportu. Mimo ukończenia dziewiętnastu lat dziewczyna nadal nie posiadała własnego auta, gdyż zamiast na niego pieniądze przeznaczyła na zakup małego mieszkanka z dala od centrum miasta. I mimo tego, że wszędzie musiała poruszać się albo pieszo albo busem, nie żałowała swojej decyzji. Nie musiała mieszkać ściśnięta w akademiku z czterema nieznanymi jej osobnikami, uciekać do biblioteki w razie gdyby jej współlokatorzy okazali się zbyt głośni a ona musiałaby się uczyć. Była dzięki temu samodzielna i w każdym momencie mogła zaprosić do siebie swoich przyjaciół nie musząc brać pod uwagę zdania kogoś z kim dzieliłaby pokój.

Niestety jej "samodzielne życie" miało tez swoje wady, gdyż młoda kobieta weekendy lub niektóre dni tygodnia spędzała na pracy w restauracji, aby zarobić na czynsz. W prawdzie połowę pokrywali jej rodzice, jednak zgodzili się na podział dopiero po długich namowach dziewczyny, która nie chciała dokładać im kolejnego ciężaru. Wiedziała bowiem o kredycie jaki zaciągnęli na remont swojego mieszkania, dlatego też była nieugięta.

Znudzona brunetka po skończonym przejrzeniu mediów społecznościowych uniosła głowę i skupiła swój wzrok na przechodniach po drugiej stronie ulicy. Większość z nich była studentami, którzy w paczkach znajomych lub sami udawali się na zasłużony odpoczynek, lecz pomiędzy nimi przechodzili także biznesmeni, starsze panie, rodzice z dziećmi. Niektórzy zatrzymywali się aby wstąpić do warzywniaka, inni podchodzili do pobliskiego kiosku w celu zakupu gazety lub do kawiarenki zajmując stoliki na zewnątrz budynku.

Wśród nich dziewczyna nagle zauważyła chłopaka, który wbijał w nią swoje lodowate spojrzenie. Miał ciemne włosy które poruszane przez wiatr swobodnie rozchodziły się na wszystkie strony, czarną koszulę i tego samego koloru spodnie z kilkoma przetarciami. Jego blada skóra silnie kontrastowała z ubiorem, a także lekko zaróżowionymi ustami. Wzrok jakim obdarowywał dziewczynę nie zawierał żadnych uczuć, był pusty i to ją przeraziło do takiego stopnia iż nie potrafiła wstać lub uciec. Miała wrażenie jakby ktoś ją przywiązał do tej metalowej ławki i nie chciał wypuścić. Mimo odległości jaka ich dzieliła Hyorin nie widziała wyraźnie jego twarzy. Za każdym razem kiedy kierowała wzrok z jego sylwetki na głowę miała wrażenie jakby była ona niewyraźna. Niby wiedziała jak wyglądają jego oczy, usta, nos, jednakże jednocześnie nie umiała tego połączyć. Jakby była tylko widzem błądzącym we mgle. Jakby on w ogóle nie miał wyrazu, twarzy.

Dopiero przejeżdżająca ciężarówka, która ich oddzieliła, wyrwała dziewczynę z tego dziwnego stanu. Jednakże niepokój powrócił tak samo szybko jak transport ją minął, gdyż we wcześniejszym miejscu nikt nie stał. Jakby w obawie iż nieznajomy mógłby wyskoczyć tuż przed jej nosem, rozejrzała się na wszystkie strony. Jednak i tak nigdzie go nie ujrzała, jakby całe zdarzenie, które miało miejsce, rozegrało się w jej wyobraźni.

Dziewczyna nie zauważyła nawet jak dużo czasu minęło podczas tej dziwnej sytuacji, a jej bus zajechał na przystanek. Wchodząc do środka ostatni raz zerknęła we wcześniejszym kierunku, aby się upewnić, że nikogo tam nie ma. Kiedy tylko zastała tam zwykłych przechodniów potrząsnęła głową i usiadła na wolnym miejscu.

***

Rano dziewczyna leniwie nacisnęła przycisk wyłączający męczące ją urządzenie. Co prawda z czasem zdążyła znienawidzić poranny alarm budzika, jednak jednocześnie była mu wdzięczna, gdyż tylko dzięki niemu nie spóźniała się na wykłady. Szybko zrzuciła z siebie miękką, puchową pościel i usiadła na skraju materaca. Prawą dłonią przetarła zaspane oczy, po czym nasunęła kapcie na nogi i ruszyła do łazienki w celu porannej toalety. Nie była ona w żaden sposób niezwykła, obejmowała tylko mycie twarzy, zębów, nałożenie kremów przeciwdziałających przesuszeniu skóry i rozczesania włosów. Po niej, odświeżona, ruszyła do swojej szafy, wybierając dzisiejszy strój, na który składały się spodnie z wysokim stanem i cienki czarny golfik z długimi rękawami. Gotowa zbiegła na dół po wąskich schodach do kuchni.

Do pomieszczenia dopiero zaczęły wpadać pierwsze promienie słońca, które zdawały się leniwie rozlewać po meblach. Hyorin szybko zajrzała do lodówki, z której wyciągnęła składniki do kanapek, jogurt i kilka owoców. Z przyszykowanych produktów postanowiła zrobić kanapki na śniadanie oraz owocowy jogurt do uczelni. W międzyczasie nastawiła także ekspres do kawy tak, aby mogła zabrać go ze sobą w drogę. Dziewczyna ze względu na czas dotarcia na uniwersytet rezygnowała ze spożycia śniadania w domu i robiła to po drodze w jeszcze pustym o tej godzinie autobusie. Dlatego też w szafce nad ekspresem miała własny zasób papierowych kubeczków wraz z plastikowymi wieczkami.

Kiedy już skończyła, spojrzała na zegarek i z uśmiechem stwierdziła, iż zostało jej jeszcze dosyć czasu, aby na przystanek udać się powolnym spacerkiem. Włożyła więc jedzenie do swojej torby, a kawę chwyciła lewą ręką. Wolną dłonią nałożyła w przedpokoju czarne trampki i z uśmiechem na ustach wyszła z domu. Po drodze udało jej się wyciągnąć słuchawki z kieszeni, co zazwyczaj było trudnym zadaniem przez splątane kable i puściła swoją playlistę.

Okolica, w której mieszkała była bardzo spokojnym miejscem, głównie dzięki starszyźnie, która przeważała w tym obszarze miasta. Rzadko dało się tutaj zobaczyć jakieś dzieci, a co dopiero osoby w jej wieku co w pewnym sensie uszczęśliwiało ją. Hyorin bowiem ceniła sobie ciszę, ład i spokój. Uwielbiała pobyć sama ze swoją wyobraźnią, błądząc myślami w świecie, który znała tylko ona. Nie musiała się też przesadnie martwić o wygląd, bo szczerze żadną babcię czy dziadka nie interesowałoby, czy ma na sobie piżamę, czy jest normalnie ubrana, kiedy uda się szybko do sklepu naprzeciwko. Kolejnym plusem mieszkania wśród starszych ludzi była możliwość wysłuchania ich opowiadań, które nigdy o dziwo im się nie kończyły.

Kiedy nadjechał autobus, usiadła jak zwykle na samym tyle, gdzie w spokoju skończyła rozpoczętą na przystanku kawę oraz kanapkę.

***

Kiedy dotarła, uczelnia już tętniła życiem. Mnóstwo ludzi z różnych wydziałów spędzało czas w grupkach, rozmawiając o przygodach z dnia poprzedniego lub przypominając sobie materiały na pierwsze zajęcia. Kobieta jeszcze chwilę stała nieruchomo, patrząc na swoje otoczenie, kiedy nagle ktoś złapał ją za ramie i mocno do siebie przytulił. Jak się okazało tą osobą był Baek, a zaraz potem lekko wkurzona Chanmi.

– Ej to było nie fair Baek! Specjalnie wystartowałeś wcześniej! – krzyknęła oburzona dziewczyna, wymachując swoją małą piąstką w stronę chłopaka.

– I co z tego? Trzeba było się skupić, a nie bujać w obłokach. – posłał jej szeroki uśmiech, po którym rozpoczął swój taniec zwycięzcy.

– Co się stało? Mieliście jakiś zakład? – Hyorin spytała patrząc na Baeka pobłażliwym wzrokiem. Chłopak nie przejmując się otoczeniem, dalej skakał do piosenki w swojej głowie.

– Tak, wygrany miał pomóc profesorkowi Jong ze sprzątaniem jego zaplecza.

– Chwila, ale czemu mielibyście to robić? – zdezorientowana zmarszczyła brwi, oczekując dalszych wyjaśnień.

– No cóż, tak się złożyło, iż wczoraj jak wychodziliśmy z zajęć, złapał nas i poprosił o pomoc, a wiesz, jak to jest. Jemu lepiej nie odmawiać i powiedział, że wystarczy jedno z nas, wiec dzisiaj postanowiliśmy się założyć o to, kto pierwszy do ciebie dobiegnie i się przywita. – wytłumaczył już na spokojnie chłopak, który teraz towarzyszył im w drodze do wejścia.

– Współczuje ci Chan. – poklepała przyjaciółkę.

Profesor Jong jest jednym z dwóch wykładowców lubujących się w historii, jednak jest też jedynym na całym kampusie, z którym żaden ze studentów nie chciałby rozmawiać inaczej niż podczas zajęć. Powodem była bowiem gadatliwość mężczyzny, która czasami mogła, nieprzerywanie, trwać aż do trzech godzin. Nie zawsze też tematy, które omawiał, należały do najciekawszych, jednak wszystko zależało od jego nastroju. Jeżeli wstał lewą nogą, potrafił opowiadać godzinami o nic nieznaczących rzeczach. Przykładowo raz złapał pewnego studenta, który musiał wysłuchać dwugodzinnej historii o tym jak, jego teściowa przygarnęła do domu nowego futrzaka, co w efekcie doprowadzało go do ataku alergii za każdym razem, kiedy przychodził czas na odwiedziny u niej. Od tamtej pory ów student wychodził jako pierwszy byle uniknąć zostania sam na sam z tym człowiekiem.

– O! A ty nie masz przypadkiem z nim drugich zajęć? – z nutką nadziei w głosie spytała przyjaciółkę.

– Mam. – potwierdziła ciemnowłosa.

– To weź, zobacz, w jakim jest mniej więcej nastroju, okej? Może jednak będę miała farta i wrócę przed wieczorem....

***

Hyorin zaraz po wejściu zajęła swoje miejsce i rozpakowała potrzebne przedmioty, czekając na profesor Oh. Miała jeszcze kilkanaście minut do rozpoczęcia, więc postanowiła wykorzystać je na szybkie przejrzenie materiału z poprzednich zajęć. Tak samo postąpiło poza nią jeszcze kilka innych studentów, reszta albo rozmawiała z przyjacielem obok, albo dopiero co wchodziła do pomieszczenia.

Nagle gwar rozmów wokoło niej ucichł, powodując w sali dziwną ciszę. Zaciekawiona dziewczyna podniosła głowę znad klawiatury małego laptopa i spojrzała w tym samym kierunku co reszta. Jej oczom ukazała się trójka wysokich i dobrze zbudowanych chłopaków, która powoli wchodziła coraz bardziej w głąb sali. Niby wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że ich nigdy tutaj wcześniej nie widziała, a rzadkością było, aby ktoś nowy dołączał do grupy drugoroczniaków. Naprawdę to było tak rzadkie, iż dziewczyna zaczęła się zastanawiać, czy aby możliwe.

Pierwszy z nich miał dziecięcą twarz, szeroki uśmiech i dość duże oczy oraz czarne włosy. Przez ramię miał przewieszoną torbę, której uchwyt mocno ściskał. Zajęty był rozmową z drugim, tym razem niższym od niego o kilka centymetrów posiadaczem blond czupryny. Najniższy miał bardzo mocno zarysowane mięśnie ramion, które odznaczały się wyraźnie dzięki przylegającemu szaremu golfowi. Swoim wzrokiem co chwila przeszukiwał pomieszczenie i wymieniał uwagi z poprzednim.

Kiedy Hyorin przeniosła swoje spojrzenie na ostatniego zamarła. Był on wpatrzony wprost w nią. Ubrany był w czerwoną koszulę w kratkę, która wyraźnie odstawała od stonowanego ubioru pozostałej dwójki oraz lekko nadszarpane czarne jeansy. Z wyglądu wydawał jej się bardzo znajomy, te ciemne włosy, oczy i spojrzenie, jakim ją obdarował. To wszystko spowodowało u niej gęsią skórkę. Nagle nieznany osobnik posłał jej nonszalancki uśmiech i zwrócił się do pozostałych, którzy po jego wypowiedzi również popatrzyli w jej kierunku.

Wystraszona ich zainteresowaniem szybko powróciła do swojego wcześniejszego zajęcia, w duchu modląc się, aby wybrali miejsca, gdzie indziej byle nie obok niej. Miała bowiem po swojej lewej stronie cztery wolne miejsca a za sobą o kilka więcej. Było to spowodowane przez ogromną salę, albowiem pani Oh miała ją na wyłączność właśnie we wtorki, jednak jej grupy zawsze były mniejsze od tego pomieszczenia.

Mimo wpatrywania się we własne notatki, Hyorin nadal czuła na sobie spojrzenia nowej trójki i w momencie, kiedy usłyszała szuranie krzeseł za sobą, jej serce na moment przestało bić. Specjalnie usiadła w odosobnieniu, aby móc w pełni skupić się na wykładach, jednak dodatkowe uczucie, które towarzyszyło jej w tym momencie, potęgowało jej niechęć posiadania sąsiadów.

Niespodziewanie poczuła lekkie stukanie w prawe ramię, na które podniosła głowę. Dopiero teraz zauważyła, że dawna atmosfera powróciła razem z tymi wszystkimi rozmowami i chaosem wokół, a nad nią stoi chłopak w czerwonej koszuli. Dziewczyna uniosła jedną brew, dając nieznajomemu do zrozumienia, że nie wie, czego od niej chce.

– Hej, czy to miejsce jest wolne? – szeroki, niemal kwadratowy uśmiech, przyozdobił twarz chłopaka, a na potwierdzenie dziewczyny wydał się powiększyć. Miał miękki, ciepły i głęboki głos, jego rysy, które złagodniały po ukazaniu swoich białych zębów uspokoiły lekko dziwne uczucie, które wcześniej jej towarzyszyło.

Jej uwagę od nowego odciągnęła rudowłosa kobieta, która dumnym krokiem zajęła miejsce przy mównicy. Omiotła dokładnie salę, zatrzymując się na nieznanych jej twarzach.

– Dyrektor tej placówki mówił mi o przeniesionych osobnikach, ale nie wiedziałam, że ta grupa będzie jedną z tych, które będą musiały się powiększyć... Pozwólcie, proszę, że się wam przedstawię. Jeżeli nie wiecie, choć wątpię, jestem profesor Oh i chcę, abyście wiedzieli, iż mimo tego, co słyszeliście, te zajęcia wcale nie należą do najłatwiejszych oraz nie są tak miłe, jak ja. Dobrze, a więc teraz, zanim przeczytam listę czy moglibyście sami się przedstawić z imienia i nazwiska? Jestem słuchowcem, więc tak szybciej was zapamiętam – kobieta posłała im szeroki uśmiech i czekała wyczekująco na pierwszego odważnego, lecz nie tylko ona, ale i pozostali studenci. Jako pierwszy wstał jasno włosy chłopak.

– Nazywam się Park Jimin i liczę na owocną współpracę. – drugą część zdania zdawał się kierować do damskiej części w tym pomieszczeniu, która zachwycona jego wyglądem wydała głośne westchnięcie.

Kolejny był ciemnowłosy mężczyzna o dziecięcych rysach twarzy.

– Jestem Jeon Jeongguk. – ukłonił się, po czym szybko usiadł. W myślach Hyorin mogła już zobaczyć, jak do tej trójki lęgnie się masa dziewczyn.

– No dobrze to teraz czas na ostatniego. – wtrąciła się pani Oh.

– Nazywam się Kim Taehyung. – na koniec swój wzrok wbił we wpatrzoną w niego dziewczynę obok i znów uśmiechnął się tylko jednym kącikiem ust. Tym razem też przeszły ją dreszcze, jednak nie były jak te poprzednie. Miały coś jeszcze, tak samo, jak jego spojrzenie.

Komentarze